Szanowny Obywatelu Redaktorze!

Niech Pan posłucha:

O Polkach i Polakach

Polka romantyczna

Ten gatunek, Panie Redaktorze, spotykamy nad brzegami stawów bądź jezior. Gatunek prawą ręką czesze rozwiany włos grzebieniem z celuloidu (w poezji: złoty grzebień), a lewą w międzyczasie gra na harfie. Zajęcie: tęsknota DO, zamyślenie NAD ojczyzną. Strój: szata powłóczysta, czyli rapsodyczna, we wzbatmoszonych włosach oczywiście przepisowa, niestety, gwiazda. Imiona: Eloe, Ellenai, Maryla, Laura. Polki romantyczne obrabiali na swoich artystycznych tokarniach - i nie bez skutku - panowie: Norwid, Słowacki, Jacek Malczewski i Grottger (Artur). Obrabiali, obrabiali, obrabiali, obrabiali, obrabiali, obrabiali cały czas.

Polka realistyczna

Na ogół kelnerka. Ale któż, pytam się. Panie Redaktorze, w epoce niby to narastającego reportażowego realizmu opisuje we wstrząsający sposób i w mrożący krew w żyłach sposób tragiczne życie kelnerki w piekle rozgrymaszonych inicjatorów prywatnych? Któż z naszych pp. pisarzów obrabia kelnerkę? Któż jej westchnienia, któż jej łzy policzy, nie mówiąc o dochodach?

Polka surrealistyczna

Leży. Na kołdrze nie rozcięty tom elegancko niejasnych wierszy Delamerdre'a, pod kołdrą natomiat duży wieprzowy kotlet. Pod poduszką otwarty duży słoik z musztardą. Jedno z powiedzeń: "W całym Paryżu nie można dostać takich szpilek do włosów, jakie obecnie produkujemy w Wałbrzyyyyychu".

Polak zwany przez krajowych fafufów
i niedorajdów Polakiem cynicznym

Pracowity, co już mu mają za złe. Nie upija się i nie kluczy. Mają za złe. To, co robi, robi dobrze i na termin. Mają za złe. Jest punktualny, a wszyscy spóźniają się albo przychodzą o dwa dni za wcześnie. Więc mają za złe. Bierze byka za rogi. Też mają za złe. Jeśli jest np. poetą, to nie opisuje własnego pępka, tylko wyrywa próchniejące zęby społeczeństwu. Znów mają za złe. A jeżeli tenże "cyniczny" Polak jest np. kupcem, to wszystkie umowy uważa za wiążące i myli się grubo, ponieważ produkujemy mnóstwo ludzi, którzy z lekkością szewców cudotwórców robią z gęby cholewę. A my chcemy robić z gęby instrument do wiążącego porozumienia się z ludźmi. Więc mają nam za złe, mają nam za złe, mają nam za złe. Przepraszam bardzo za kleksy, plamy od szmalcu z cebulką i nagły koniec. ćwiat mnie woła. Bogaty świat. Ciekawszy od "Listów z fiołkiem". Na moje podwórze weszła orkiestra podwórzowa i gra, i śpiewa pod moim adresem:

Hejże ino, fijolecku leśny,
cemu żeś się nie rozwinął wceśniej?

Więc kłaniam się. Panie Redaktorze, tym muzykantom i odpowiadam im śpiewem gregoriańskim:
Bo nie dopuszczali.

PS. A kaszki znowu nie otrzymałem. Kochający
Karakuliambro, 1947