TEATRZYK „ZIELONA GĘŚ”



ma zaszczyt przedstawić
dramat
pt.

„Dramat zdradzonego mężczyzny”


czyli

„Przygnieciony przez kredens”


Osoby:

MĘŻCZYZNA &
KREDENS

Scena przedstawia izdebkę, gdzie stoi wyżej wspomniany starożytny trzypiętrowy kredens z galeryjką w kształcie uciesznym i gzymsem z trąbiącymi aniołkami.


MĘŻCZYZNA:
Cogito, ergo sum, to znaczy: myślę, więc jestem — powiedział Kartezjusz. Ale co z tego, że ja jestem, kiedy mojej żony nigdy nie ma. Ona całymi dniami siedzi w cafe i plotkuje. A tymczasem:
grzybki nie zamarynowane.
skarpetki nie pocerowane,
kurze nie pościerane,
łóżka nie zasłane,
ryby nie oskrobane,
kartofle nie obrane,
jajka nie ugotowane,
krany nie pozakręcane,
a ja patrzę na pustą ścianę
i łykam gorzkie łzy.
(łyka raz po raz)
Jedyne moje towarzystwo, jedyny mój przyjaciel to ten stary kredens, świadek moich cierpień i tęsknot. O, gdybyś umiał mówić, stary kredensie, kredensie z galeryjką w kształcie nieokreślonym i z gzymsem, na którym dwa aniołki dmą w złote puzony!!! Ale coś mi się zdaje, że ten kredens znowu się chwieje. Najprawdopodobniej Pikuś znowu odgryzł nóżkę. Przeklęty Pikuś!
Rozpaczliwym ruchem poprawia kredens, kredens przewraca się i przygniata rozmówcę


MĘŻCZYZNA
(spod kredensu)
O, jak mi dobrze! Może nareszcie skończą się moje cierpienia. Co to? Aha, to słoik z chrzanem otworzył się i chrzan żalewa mi oczy. Przebaczam ci Mario.
(pauza)
Mario, gdzie w tej chwili jesteś? Czy może u Alicji? Czy ewentualnie w ulubionym cafe? Czy może zapisałaś się na kurs szybowcowy i bujasz teraz jaskółeczką wśród obłoków wysoko, nad trywialnym kominem naszego domu i, że tak powiem, vanitas vanitatum? Ty jak świetlany duch ponad ziemskim padołem. Ja natomiast pod kredensem. Mario, przebaczam ci. A ty, kredensie, przygnieć mnie do reszty.


KREDENS:
(ludzkim głosem)
Proszę bardzo!
(przygniata go do reszty)


K U R T Y N A

1949, pierwodruk: «Przekrój» 1949, nr 236