TEATRZYK „ZIELONA GĘŚ”



ma zaszczyt przedstawić
wodewil ze śpiewami i tańcami
pt.

„Kaloryfery”


Osoby działające:

WIDZ
AKTOR
WOŹNY
KOMISJA
DYREKTOR

Rzecz dnieje się na widowni i scenie teatru, zimnego z powodu nieoperatywnego działania kaloryferów.


Scena I


Na scenie jeden aktor. Na widowni jeden widz. Zimno.

AKTOR:
(w roli Franciszka w słynnej sztuce Anieli Męskiej pt. „Węgiel i gitara”, Scena z portretami)
Oto portret mojej pierwszej żony Melanii. Ty byłaś prawdziwym natchnieniem mojego życia, Melanio. Noszę ciebie w sercu mym zawsze. Nie zapomnę o tobie nigdy. Połączyła nas karuzela i ten cichy wieczór nad Wisłą, rozłączyła mineralogia i termodynamika. Poszło o to, kto ma nosić węgiel do piecyka. Ten piecyk, który w lecie w ramach estetyki umajaliśmy kwiatami… (tu Aktor powinien z roli plakać, ale kaszle, bo zimno; podchodzi pod drugi portret) A ty, Hermenegildo, wniosłaś w moje życie nie tylko czeski adapter „Supraphon”, który zresztą się potem popsuł w związku z mściwym wsypaniem gorącej kaszy gryczanej do aparatury w ów fatalny piątek, ale również miłość do kolorowych firanek. (na stronie) Potworna składnia. Że takie rzeczy puszczają. (pełnym głosem) I dziś, ile razy widzę kolorowe firanki, tyle razy… (tu Aktor znowu powinien płakać, ale kaszle jak wyżej i szczęka zębami; staje pod trzecim portretem) Biedna Michalina, autorka czterdziestu czterech nie wydanych powieści. Wszystkie pieniądze szły na atrament. Ale mimo to kochałem cię. Atoli odeszłaś w zaświaty.
(zaciera ręce z zimna i zagrzewa się po dorożkarsku, bijąc się po plecach ramionami)
Nawet śniłaś mi się wczoraj… Nie, dalej grać nie mogę. Mnie jest zimno.
(kaszle i wychodzi)


WIDZ:
(kaszle i wychodzi)


Scena II


DYREKTOR:
(do Woźnego, ze sceny)
Panie Turecki, pan stanie przed teatrem. A jakby ten samochód, to zaraz telefon z kasy do mnie.


WOŹNY:
I tak nic nie zobaczę, bo taki śnieg.


DYREKTOR:
Jaki śnieg? Trzeba walczyć z przyrodą.


Scena III


KOMISJA KLIMATYZACYJNA:
(wchodzi)


DYREKTOR:
W imieniu dyrekcji i zespołu witam Komisję. Członkowie Komisji mogą się teraz… ten… empirycznie przekonać, że nasze pisma w sprawie niewłaściwego działania kaloryferów nie były przesadzone. Kaloryfery niby są, ale właściwie ich nie ma. Brak im tego, jakby powiedzieć, wydźwięku cieplnego. Przed chwilą musieliśmy przerwać przedstawienie.
(zagrzewa się po dorożkarsku)
Celem tedy ponownego zobrazowania sytuacji na odcinku temperatury w naszym teatrze „Miniatury” pozwolę sobie zacytować z pamięci nasze ostatnie
(łyka aspirynę)

pisemko:
„Teatr «Miniatury»” adres…………………………………….. data………………..
Do Komisji Klimatyzacyjnej
Departament Instalacji Konkretnych
w m.
„W trosce o…”


PIERWSZY CZŁONEK KOMISJI:
To już my wiemy.


DYREKTOR:
„Walcząc z…”


DRUGI CZŁONEK KOMISJI:
Naturalnie.


DYREKTOR:
A tu mój podpis, podpisy pozostałych czterdziestu czterech dyrektorów oraz okrągła pieczątka tuszem lila.


TRZECI CZŁONEK KOMISJI:
Czy pan nie wie, gdzie można dostać tuszu lila? Mój Boże, była taka piosenka:
Ta nasza
ach
Lila
majteczki
ma
lila…
Dobre, co? Tylko trochę w ramach pornografii. Ach, pornografia… Żeby panowie coś takiego.