TEATRZYK „ZIELONA GĘŚ”
z przykrością przedstawia
„Siedem kotów”
ZIELONA GĘŚ:
(z czarną chusteczką przy oczach)
Byłam ozdobą Europy,
sam Kott powiedział: — O!
I była zupa, były hopy
i coraz lepiej szło,
i coraz lepiej szło,
ale niestety —
PIERWSZY KOT:
wchodzi przez komin
DRUGI KOT:
wchodzi po rynnie
TRZECI KOT:
wychodzi spod szafy
CZWARTY KOT:
wchodzi przez dziurkę od klucza
PIĄTY KOT:
wchodzi majestatycznie
SZÓSTY KOT:
wjeżdża
SIÓDMY KOT:
zeskakuje z Wieży Mariackiej
7 KOTÓW:
(razem, do Zielonej Gęsi, demonstrując pazurki, mrucząc i miaucząc)
Ach, jaka smaczna,
Ach, miam, miam!
Lepszaś niż winogrona!
(mlaszcząc i chrupiąc Zjeloną Gęś)
Jakże smakuje gąska nam,
tym bardziej, że zielona.
PIERWSZY KOT:
chrupie i mlaszcze
DRUGI KOT:
mlaszcze i chrupie itd. aż do siedmiu
GŻEGŻÓŁKA:
(całkowicie zabandażowany, włosy stoją mu dęba)
Z gniewu się, muzo moja, trzęś,
i z pasją wrzeszcz niezwykłą,
o tym, jak „Koty” zjadły „Gęś”,
i co z tego wynikło —
(ano nic, jak zwykle: premiera w krakowskich „Siedmiu Kotach” przy ulicy Zyblikiewicza 1.)
I byłoby, wiecie, wszystko dobrze, gdyby nie to, że „Zielona Gęś” postanowiła jednak na własną rąką zmartwychwstać w nastąpnym «Przekroju» — ku przerażeniu niektórych PT. Czytelników i pani Stefanii Grodzieńskiej, którą z tego miejsca pozdrawia serdecznie Konstanty Ildefons Gałczyński
1946, pierwodruk: «Przekrój» 1946, nr 77