TEATRZYK „ZIELONA GĘŚ”
ma zaszczyt przedstawić
„Zaręczyny Gżegżółki”
Występują:
MAMA — wytworna, ale głucha jak pień dama
PTYSIA — panna, jej córka
GŻEGŻÓŁKA — młodzieniec pełen zalet
Scena I
GŻEGŻÓŁKA:
(na klęczkach)
Toteż wiedz, Ptysiu, że pokochałem cię od pierwszego wejrzenia. Wzrok twój jak promyk słońca przeszył moje serce, płuca zaczęły energiczniej pracować, moje biedne nerki napełniła niebiańska muzyka, a wątroba zaczęła nareszcie działać.
(Pauza.)
Ptysiu, bądź mi żoną.
PTYSIA:
Nie mówię nie, ale najpierw zechciej pan pomówić z mamą. Pamiętaj wszelako pan, że mama jest poniekąd na uszy cierpiąca i nie należy z tąż rozmawiać szeptem.
GŻEGŻÓŁKA:
Na Jowisza! Będę ryczał jak lew.
Scena II
GŻEGŻÓŁKA:
(ryczy)
Dzień dobry pani!
MAMA:
Nie, nie umiem jeździć na rowerze.
GŻEGŻÓŁKA:
Córkę pani pokochałem od pierwszego wejrzenia.
MAMA:
Bez wątpienia, telewizja ma dużą przyszłość.
GŻEGŻÓŁKA:
I gdyby pani dobrodziejka zechciała mi zaufać i powierzyć swoją córeczkę moim wypróbowanym ramionom!…
MAMA:
Naturalnie, że Henryk Ładosz jest najlepszym recytatorem obu półkul.
GŻEGŻÓŁKA:
Dziękuję pani! Do widzenia pani!
MAMA:
Przepraszam, mam swojego.
Scena III
Gżegżółka:
(katastrofalnie zachrypnięty)
Rrrrmrrrrrrrrrrr.
PTYSIA:
Co?
GŻEGŻÓŁKA:
Rrrrmrrrrrrrrrrr.
GŻEGŻÓŁKA:
Nic nie rozumiem.
GŻEGŻÓŁKA:
(poniekąd posępnie)
Ona mnie nie rozumie. Ja nie rozumiem mamy. A jednak musimy się jakoś porozumieć. Ptysiu, mimo wszystko będę cię kochał do grobowej deski.
Pracownik sceny wnosi grobowq deskę i wielkie czerwone serce.
PTYSIA i GŻEGŻÓŁKA:
(duet na tle wielkiego czerwonego serca)
Gdy się serce z sercem połączy,
Już jest jedno serce, nie dwa,
Jak powiedział pewien Japończyk:
Cukinodo cu-kino-da.
K U R T Y N A
1946