„Stara gruzińska legenda mówi, że Pan Bóg zebrał wszystkie narody i zapowiedział dzielenie kuli ziemskiej; powstał niewyobrażalny harmider: wszyscy pragnęli otrzymać, co najlepsze. Jedynie Gruzini, nie lubiący tłoku, siedzieli pod drzewem, pili wino, śpiewali i czekali na decyzję. Pan Bóg zorientował się, że rozdzielił wszystkie ziemie, a zapomniał o wesołych i rozśpiewanych Gruzinach. Zrobiło mu się żal tych czarujących kompanów. Zatroskany powiedział: «Rozdzieliłem już wszystkie krainy na kuli ziemskiej. Został mi jedynie niewielki, ale najpiękniejszy zakątek. Są tam malownicze góry bogate w kruszce, urodzajne równiny, przepiękne łąki, niezwykłe wybrzeże morskie. Chciałem tę krainę zachować dla siebie, ale ponieważ zapomniałem o was, jest wasza…»”.
Więcej . . .
Nie wiedziałam o nim nic — oprócz jednego wiersza w „Kwadrydze”. Wiersz nazywał się ZOO. Nawet nie umiem powiedzieć, czy mi się podobał. Zresztą zbliżała się matura, wiersz wyleciał mi z głowy. Rodzina uważała, że jeszcze za wcześnie na dalszą naukę. Ten rok po maturze w moim niewielkim mieście to był okres pochłaniania wierszy. Odkrywałam dla siebie Jesienina, Rimbauda, Baudelaire'a. Gałczyńskiego nie znałam. Te jakieś „Smoki”, „Czerwone Lwy” z jego wierszami nie docierały do mojego miasta.
Więcej . . .
Wielką poetkę mama poznała w Moskwie, już po powrocie z Gruzji, kiedy nieznana jej przeszłość pojawiła się w całej swej odkrytej tajemniczości, w przeżywanym wciąż od nowa wzruszeniu. Tu i ówdzie napomykała o tym, co ją spotkało w Gruzji. I wtedy ktoś z jej moskiewskich przyjaciół, przejęty usłyszaną opowieścią, zawyrokował: „Anna Andriejewna musi tego posłuchać!”. I zaprowadził ją do Anny Achmatowej. Pierwsza dama rosyjskiej poezji mogła już wtedy przyjeżdżać i mieszkać w Moskwie, zakaz przebywania w stolicy skończył się przed kilkoma laty.
Więcej . . .
Nieprzebrany tłum, głowa przy głowie. Ogromna przestrzeń udekorowana flagami. Flagi na dźwigach, na wodzie, na ziemi. Przez gigantofony — muzyka, jakieś nierozpoznawalne słowa. Na stoczniowej pochylni stoi on, kilkudziesięciopiętrowy gigant przytrzymywany przed spłynięciem na wodę przez jedną, wątłą na oko, linkę. Na burcie ogromne litery: M/s „K.I. Gałczyński”.
Więcej . . .
Galeria okładek i ilustracji do wybranych prac Natalii Gałczyńskiej.





Więcej . . .

w gmachu nocy, jej księżycem.
Przesypujesz światła w ręku
z namaszczeniem, jak pszenicę.
U twych ramion płaszcz powisa
krzykliwy, z leśnego ptactwa,
długi przez cały korytarz,
przez podwórze, aż gdzie gwiazda
Venus. A tyś lot i górność
chmur, blask wody i kamienia.
Chciałbym oczu twoich chmurność
ocalić od zapomnienia.
(…)
