Szarlatanów nikt nie kocha. Zawsze sami.
Dla nich gwiazdy świecą w górze i na dole.
W tajnych szynkach piją dziwne alkohole.
I wieczory przerażają bluźnierstwami.
Wymyślili swe tablice szmaragdowe.
Krwią dziewicy wypisali charaktery.
Starych w liczbach; 18, 3 i 4.
Przeklinali Jezu-Chrysta i Jehowę.
Szarlatani piszą księgi o papieżach.
Zawsze w nocy mówią źle o Watykanie.
Zawsze w nocy słychać szklane, szklane łkanie;
płaczą gwiazdy zaplątane w szkła na wieżach.
Kiedy miesiąc umęczony wschodzi na nów,
alkohole z przerażenia drżą słodyczą.
Nie pomogą alkohole; W nocy krzyczą
łzy fałszywe szmaragdowych szarlatanów.
Bardzo cicho i boleśnie jest nad ranem.
Dzwonią dzwony, świt pochyla się w pokorze.
Odpuść grzechy szarlatanom, Panie Boże,
wszak Ty jesteś takim samym szarlatanem.
1928