TEATRZYK „ZIELONA GĘŚ”
ma zaszczyt przedstawić
„Opinię prof. Bączyńskiego o kobietach”
Dramatis personae:
PROF. BĄCZYŃSKI — ceniony angelolog i ginekozof
ALOJZY GŻEGŻÓŁKA — jego sekretarz, niedoceniony blondyn, tzw. kłębek nerwów
STRAŻAK PIERWSZY
STRAŻAK DRUGI
STRAŻACY
Scena: przedstawia letnią rezydencję prof. Bączyńskiego z wodociągiem.
Czas: letnie popołudnie.
Woda w wodociągu: letnia.
STRAŻAK PIERWSZY:
(do strażaka drugiego)
Nie rozumiem zupełnie, po co tutaj przyjechaliśmy. Nikt nas nie wzywał. O żadnym pożarze mowy nie ma. Summa summarum jestemy pokątne osły do kwadratu.
STRAŻAK DRUGI:
(z rezygnacją, powołując się na Pitagorasa)
Kwadrat przeciwprostokątnej równa się sumie kwadratów przyprostokątnych.
WSZYSCY STRAŻACY:
(wychodzą)
ALOJZY GŻEGŻÓŁKA:
(do prof. Bączyńskiego)
A teraz, Mistrzu, kiedy już jesteśmy sami, niech pan mi powie, co pan naprawdę myśli o kobietach, pan, piewca wdzięków niewieścich i tych rzeczy, czyli urody życia, pan, można powiedzieć, drugi Pitigrilli.
PROF. BĄCZYŃSKI:
Co ja myślę?
(zamyśla się)
Mój drogi, przyjdzie taki dzień, kiedy popłakując, ułożycie moje zwłoki w trumnie i wyżej wspomnianą ustawicie na katafalku. ćwiece, wieńce i te rzeczy. Grobowe milczenie. A wtedy ja, Bączyński, ostatnim, transcendentalnym wysiłkiem woli uniosę wieko wyżej wspomnianej, szybko powiem, co naprawdę myślę o kobietach i szybko spuszczę wieko na wieki.
ALOJZY GŻEGŻÓŁKA:
Amen.
(mdleje)
K U R T Y N A
(spada)
1948